Na hawajskim archipelagu szaleją obecnie gwałtowne pożary płoną wyspy Hawaii i Maui. Na chwilę obecną wiadomo o 36 osobach, które zginęły wskutek szalejącego żywiołu.
„To jest jak jakaś apokalipsa”. Miasto Lahaina na wyspie Maui na Hawajach w płomieniach.
Dotychczas spłonęło kilkaset domów, w tym zabytkowe, XVIII-wieczne domostwa znajdujące się w miasteczku Lahaina. Agencja Reuters przekazała nagranie z pokładu śmigłowca, na którym widać skalę zniszczeń. Drzewa są sczerniałe, pozbawione liści; domy zrównane z ziemią; nawet łodzie w porcie zostały spalone. W mieście unoszą się słupy dymu. Pilot śmigłowca twierdzi, że „wygląda to, jak strefa wojny, jak zbombardowane miasto”.
Część osób próbowała skakać do wody, by uchronić się przed ogniem. Interweniowała straż przybrzeżna, która wyciągnęła z wody 14 osób. Wśród nich znajdowała się dwójka dzieci.
W szkole średniej w Maui powstało centrum ewakuacyjne, założone przez Amerykański Czerwony Krzyż.
Mieszkaniec Lahainy, Mason Jarvi, dosyć precyzyjnie, choć drastycznie, określa sytuację: „Całe miasteczko Lahaina spalone na popiół. To jest jak jakaś apokalipsa”.
Nagły i silny wiatr niósł ogień niczym lampa lutownicza
O samych początkach pożarów dziennikarzom opowiada Mauro Farinelli, mieszkaniec miasteczka Lahaina na Maui. Mówi, że zaczęło się od silnego wiatru, a wkrótce po tym na zboczu wzgórza wybuchł pożar. Ogień przebijał się przez wszystko z niesamowitą prędkością, „jak lampa lutownicza„. Wiatr na Maui wiał z mocą wystarczającą, by wyrwać drzwi garażowe z zawiasów, więżąc samochód w środku. Farinelli wraz z żoną trafił do centrum ewakuacyjnego. Oboje nie wiedzą, co stało się z ich domem.
Schrony na Maui przepełnione ludźmi
„Szpitale są przeciążone liczbą pacjentów poparzonych lub zatrutych dymem.” – informuje Sylvia Luke, wicegubernator stanu. Schroniska również pękają w szwach, jako że zbiegli do nich zarówno mieszkańcy Maui, jak i turyści.
Tysiące osób spędziło noc poza swoimi domami. Dwa tysiące schroniło się w centrach ewakuacyjnych, natomiast pozostali schronili się na lotnisku Kahului. Centrum konferencyjne w Honolulu również przerobione zostało na schron dla osób ewakuowanych z zagrożonych terenów.
Polacy znajdują się pośród osób uwięzionych na wyspie Maui
Wedle informacji podanych przez RMF FM, wśród osób znajdujących się obecnie na Maui znajdują się też Polacy. Jedna z Polek opisała sytuację, w jakiej się znajdują.
” – Nasze wszystkie rzeczy zostały w miejscowości Lahaina. Całe miasteczko spłonęło. My jesteśmy w strojach kąpielowych. Nasze wszystkie rzeczy spłonęły. Z naszego ośrodka zostały jedynie sprężyny z materacy. […] Nie możemy dostać się do lotniska dlatego, że tutaj między miasteczkiem Lahaina, gdzie wszystko się spaliło do zera, nie ma jak przejechać. […] Nie możemy dostać się do lotniska dlatego, że tutaj między miasteczkiem Lahaina, gdzie wszystko się spaliło do zera, nie ma jak przejechać.”
Dodała, że internet działa bardzo słabo, a Polacy czują się odcięci od świata.
O sytuacji pisze też amerykański korespondent stacji RMF FM, Paweł Żuchowski:
„Z kurortu na Hawajach uciekli Polacy, wiem o 14 osobowej grupie, która znalazła schronienie poza Lahainą. […] Wszystko, co mieli ze sobą, spłonęło.”
Ogłoszono stan wyjątkowy
Amerykańska Narodowa Służba Pogodowa (NWS) wyjaśnia, że pożary to rezultat kilku czynników. Chodzi tutaj o wysuszoną roślinność, silny wiatr powodowany huraganem Dora i niską wilgotnością. Wedle Uniwersytetu Hawajskiego, pożary nie są niczym wyjątkowym w części archipelagu, lecz skala obecnych wydarzeń jest wręcz niespotykana.
Osoby uciekające przed pożarem publikują multum zdjęć i nagrań przedstawiających szalejący żywioł na wyspie. Część dróg i szkół została już zamknięta w części hrabstwa Hawaje, obejmujących obie wyspy. Ponadto wicegubernator wprowadziła stan wyjątkowy, a władze stanowe apelują do turystów, by nie zbliżali się do rejonu pożarów.
Od początku pożarów spłonęły setki hektarów lasów i zarośli. Zdaniem Eda Sniffena z Departamentu Transportu Hawajów, „Co najmniej cztery tysiące turystów próbowało opuścić zachodnią część Maui”.